Niewielkie wiersze miały zachęcające tytuły
Z poezją Krystyny Wandy Jackiewicz zetknęłam się trzydzieści lat temu na łamach prasy polonijnej. Niewielkie wiersze miały zachęcające tytuły: „Z Tobą się rozmawia jak z książką”, „Gdybym miała różowy parasol”, „Tasmański kalendarz”.
Na prośbę męża przedwcześnie zmarłej poetki przejrzałam zawartość niebieskiej emigranckiej walizki, w której znalazłam zeszyty z wierszami sprzed lat. Najwcześniejszy z nich otwiera tom zatytułowany Poezje wybrane wydany przez Polsko-Australijskie Towarzystwo Kulturalne w Zachodniej Australii. Zawarte w nim utwory odzwierciedlają dziewczęcą wrażliwość i kobiecą tęsknotę, miłość do Lwowa, ale także zauroczenie Tasmanią i wiele innych tematów.
Rozmiłowanie w języku zawdzięczała Krystyna polonistce Janinie Lehnart i... Kazimierzowi Wierzyńskiemu, który ją „do Słowa, do Piękna obudził”. Swoje piętno na jej twórczości odcisnęło również grono przyjaciół, z którymi dzieliła wspólne zainteresowania.
Bogumiła Żongołłowicz