Niewielkie wiersze miały zachęcające tytuły

Z poezją Krystyny Wandy Jackiewicz zetknęłam się trzydzieści lat temu na łamach prasy polonijnej. Niewielkie wiersze miały zachęcające tytuły: „Z Tobą się rozmawia jak z książką”, „Gdybym miała różowy parasol”, „Tasmański kalendarz”.

Na prośbę męża przedwcześnie zmarłej poetki przejrzałam zawartość niebieskiej emigranckiej walizki, w której znalazłam zeszyty z wierszami sprzed lat. Najwcześniejszy z nich otwiera tom zatytułowany Poezje wybrane wydany przez Polsko-Australijskie Towarzystwo Kulturalne w Zachodniej Australii. Zawarte w nim utwory odzwierciedlają dziewczęcą wrażliwość i kobiecą tęsknotę, miłość do Lwowa, ale także zauroczenie Tasmanią i wiele innych tematów.

Rozmiłowanie w języku zawdzięczała Krystyna polonistce Janinie Lehnart i... Kazimierzowi Wierzyńskiemu, który ją „do Słowa, do Piękna obudził”. Swoje piętno na jej twórczości odcisnęło również grono przyjaciół, z którymi dzieliła wspólne zainteresowania.

Bogumiła Żongołłowicz

Pobierz PDF

Krystyna Kernberg (Jackiewicz) – pielęgniarka w szpitalu w obozie dla Polaków w Karaczi, 1944.
Z mężem Marianem Jackiewiczem. Tasmania. Lata 60-te XX w. Fot. Z archiwum Bogumiły Żongołłowicz

© Bogumiła Żongołłowicz